Runmageddon Classic – Warszawa 09.05.2015
Kiedy wypadałoby zacząć ogarniać na wysokich obrotach
przed moim wyjazdem do USA uczelnię i biurokrację urzędową
to ja rzucam wszystko i jadę do… WARSZAWY!
Wolontariat Runmageddon`u górą! 😀
W środę wieczorem wsiadłam za 1zł do Polskiego Busa
i obrałam kierunek -> stolica!
Zatrzymałam się u mojej serdeczniej koleżanki (-> Z Pamiętnika Dietetyka),
skąd na Służewiec, gdzie cała impreza miała miejsce,
miałam dosłownie rzut beretem (bądź młotem – jak kto woli :P).
CZWARTEK
Wolontariatu stanął pod znakiem
ogarniania mapki biegu i ćwiczenia bicka
podczas wbijania młotkiem patyczków 😀
Wieczór uwieńczony przeplataniem linek z Czarnej Wdowy.
Przyszłam do mieszkania.
Padłam.
Zasnęłam.
PIĄTEK
równie pracowity,
choć tym razem zasiadłam w rejestracji zawodników –
łaaa, wybiła godzina 16:00 i do 20:00 waliły tłumy! 😀
Tłumy pozytywnych freak`ów biegowych <3
Ani się nie obróciłam, a już była SOBOTA –
dzień zawodów.
Wspólnie z nowo poznaną Pauliną stanęłyśmy na bramie wjazdowej,
ogarniając ruch samochodów i pieszych.
Przyjemnie było patrzeć na te walące tłumy pojazdów
o rejestracjach z caaaaałej Polski!
I wtedy….
I wtedy pojawiła się opcja:
MOŻE POBIEGNIEMY PO ZAKOŃCZENIU OFICJALNYCH ZAWODÓW
W BIEGU Z ORGANIZATORAMI?
Chwilę się zastanawiałam,
przecież wgl nie przyjechałam tutaj z zamiarem biegu,
przecież nawet nie miałam za bardzo ciuchów,
przecież buty będą całe w błocie a na następny dzień mam trening,
przecież nigdy nie przebiegłam 12 km,
i tak w ogóle to przecież jestem zmęczona.
Ale! Przecież ja nigdy nie odpuszczam, nie byłabym sobą,
więc…. OK, BIEGNĘ!
I wystartowaliśmy po 16:00,
biegliśmy w zwartej grupie,
wszyscy sobie pomagali,
wszyscy uśmiechnięci,
wszyscy tak samo zajarani tą samą pasją.
Aaaaa….! cuuuudowni ludzie!
Niezapomniane emocje!
Wibracje, którymi żyję jeszcze dziś,
które napędzają mnie na więcej!
Ukończony Runmageddon Classic!
12km, +50 przeszkód – jest moc!
I `Ta Jedyna`, czyli praktycznie najcięższa przeszkoda
(60m linka nad wodą, po której trzeba przejść powiedzmy “na kiełbasę” :P)
prawie, praaaawie zrobiona!
A dzień po… <3
Obdukcja 😛
RUNMAGEDDON –
bieg & wolontariat.
Coś co będę KAŻDEMU polecać!
To ile poznałam najzaj**** ludzi pod słońcem,
ich energia, cierpliwość,
a przede wszystkim wspólna pasja –
to naprawdę napędza na więcej!
A Wolontariat –
praca, której w ogóle nie czuć!
Siedzisz ile chcesz, a chcesz posiedzieć i jeszcze dłużej! 😀
(tylko akurat doba się już kończy i trzeba iść 🙁 :P)
Aaaaa, a kolejny Runmageddon
już 30.05 w Myślenicach – Beskid <3
btw.
1,5 miesiąca CrossFitu w CF Kraków,
a przyrost formy, że łoooo! 😀
Dociskam przed Beskidem na maxa <3
(a potem jadę jeść hamburgery do Stanów :P)